Get the flash player here: http://www.adobe.com/flashplayer

piątek, 5 października 2012

Jaki Poznań Główny? Byle jaki…





Przykre to bardzo, ale chyba na tym stanie, przynajmniej na razie. Inicjatywa, którą bardzo wspieraliśmy i nadal to robimy, w zasadzie umarła śmiercią naturalną, wśród braku wystarczającego zainteresowania i formalnych możliwości skutecznego działania. Brak jest aktywności na stronie internetowej inicjatywy jak i jej profilu facebookowym. Jedno jest pewne – wszystkiemu winne jest PKP, gdyż to ta spółka kontroluje i zleca wykonanie ‘infrastruktury krytycznej’ dla ostatecznej oceny jakości wzornictwa dworca Poznań Główny, Trigranit jest tutaj poza podejrzeniem.

Były plany, petycje, spotkania a roboty wykończeniowe odnośnie małej architektury trwają w najlepsze. W najlepsze? Niestety to w tym przypadku pusta formuła, bo żeby nie bawić się w kurtuazję, trzeba powiedzieć, że to po czym stąpamy, to na czym siedzimy, generalnie wszystko co znajduje się najbliżej pasażera na dworcu głównym zasłużyłoby na ocenę F, czyli przysłowiową lufę.  (choć PKP wystawia ocenę A – ale jest to związane ze skalą ruchu pasażerskiego).

Postaram się opisywać szczegółowo, ale zawrzeć także trawiące mnie i wielu poznaniaków boleści w najlepszym środku wyrazu w tym przypadku, czyli w załączonych fotografiach. Winien jestem jednak przede wszystkim formułę, w której stworzony jest ten post. Dość powszechne są porównania jakościowe pomiędzy poszczególnymi polskimi miastami. W Krakowie infrastruktura dworcowa jest taka (lepsza), We Wrocławiu taka (również lepsza, a o walorach całokształtu formy opiewającej dialog klasyki z nowoczesnością wolę się nie rozpisywać, bo zbytnio odszedłbym od tematu), a u nas jeszcze inna. W tej jednak optyce trudno o dramatyzm – wszystkie miasta się porównuje, jedne mają więcej pieniędzy inne mniej, różne są też priorytety i trzeba brać pod uwagę zbyt wiele zmiennych. Gdyby jednak pokusić się o porównanie wewnętrzne? Jak silne pojawiłyby się wtedy głosy sprzeciwu i jak osobista staje się sprawa analizy porównawczej miejskiej infrastruktury - każdy poznaniak bowiem najczęściej ogląda swój 500-tysięczny fyrtel.

Co takiego chcę porównać i co zestawić? Po pierwsze i najokrutniejsze: Dworzec Główny vs Dworzec Letni. Ten ostatni, ukończony w 1913 r. został kompletnie odrestaurowany w 2011 r. (inwestycja warta ok. 6,5 mln zł. w ramach programu rewitalizacji dworców PKP), jest według mnie niedocenioną perełką architektoniczną infrastruktury kolejowej – nasz King’s Cross Station w skali mikro, albo nawet piko.


Berliński architekt Stendel, naprawdę się postarał a to co nadgryzł ząb czasu naprawione zostało ostatnio. Pamiętam jak dziś moje zdziwnie, kiedy pierwszy raz wysiadłem z pociągu na peronie 4b po remoncie – nie mogłem uwierzyć, że to wciąż Poznań Główny, zastanawiałem się czy dobrze wysiadłem. Nie chcę dywagować nad obecną kolorystyką głównego budynku – poczekalni (dawniej luksusowej poczekalni cesarskiej Wilhelma II) – akurat mi kolor brudnołososiowy niespecjalnie się podoba, lepsze byłyby beże i szarości, ale niech to będzie łyżka dziegciu w beczce miodu. By najlepiej oddać przepych tego miejsca na początku XX wieku przeczytajmy opis Barbary Kielczyk z portalu www.poznanskie-nieruchomosci.pl:



Budynek miał 15 m długości i 10 m szerokości, wewnątrz znajdował się salon dla cesarza (9 x 6 m), pokój dla gości (4 x 6 m) oraz toaleta. Całość wybudowano w stylu empirycznym z elementami manieryzmu. Nad oknami znajdowały się formy heraldyczne zamówione w miejscowości Terranova we Włoszech. W budynku zastosowano centralne ogrzewanie podłogowe. Źródłem ciepła była kotłownia znajdująca się po drugiej stronie drogi dojazdowej pociągów.
Najbardziej reprezentacyjnym pomieszczeniem był salon cesarski, w którym ściany wykończono panelami z drewna dębowego. Wbudowano w nie lustro o szerokości 1,65 m i wysokości 3 m. Drzwi i okiennice również wykonano z drewna dębowego. Wyższa część ścian była wytapetowana. Na środku białego sufitu podwieszono eliptyczny żyrandol, rozświetlany przez 60 żarówek. Na podłodze rozłożono czerwony dywan, na którym stały meble z drewna klonowego. Pokój dla gości był nieco skromniej urządzony, gdyż ściany nie były zdobione boazerią. Jego wyposażenie stanowiły meble dębowe.

Dziś na Dworcu Letnim luksus panuje mniejszy, ale czuć opary dawnego ducha tego miejsca – świadczy o tym efektowny… Żyrandol. Dla mnie jednak nie najważniejsze jest wnętrze tego budynku, gdyż nie jestem w żadnym wypadku wrogiem wystroju w wersji simple modern, panującej w hali nowego Dworca Głównego. Uwagę skieruję na małą architekturę peronową – a jakże. Kontrast jest porażający. Nie ma mowy o pozbruku, są proste płyty i mniejsze płytki. Wszystko stonowane, utrzymane w szarościach – bez ekstrawagancji, na rozsądnym poziomie estetycznym. Czy dla mnie estetycznie znaczy ‘bez betonowej kostki brukowej’ – coś w tym jest, nie wincie mnie za to. Moim kolejnym nienachalnym fetyszem jest szczotkowany metal – materiał zawsze szlachetny, w prawie każdych okolicznościach (może z wyłączeniem bransolety zegarka do garnituru). Wykonane z tego materiału ażurowe i optycznie lekkie ławki pasują doskonale, podkreślając subtelnie elegancję tego miejsca. Według mnie przez pewien epokowy kontrast wzornictwa pasują również do nitowanych fragmentów konstrukcji dachu nad peronem. Z tego materiału wykonano także zewnętrzne stojaki rowerowe (na zewnątrz pojawia się co prawda kostka brukowa, ale jakoś mniej mnie ona razi). Niektórzy krytykują ‘wątłe’ nieco w swej formie oświetlenie – ja uważam, że po raz kolejny pasują tam przez delikatny kontrast – w ogóle iluminacja Dworca letniego zasługuje na pochwałę. Ktoś mógłby powiedzieć, że to nie wszystko na co powinno stać poznański dworzec – to prawda, można jeszcze lepiej, ale czy tyle, by nie wystarczyło, żeby zagłuszyć głos sprzeciwu? Tak mógłby wyglądać dworcowy konsensus.








Z przekory pójdźmy dalej. Jeżeli możemy ująć infrastrukturę szynową jako całość, to chciałbym wtrącić co nieco o dwóch przystankach komunikacji miejskiej. Właściwie żeby być dokładnym, tych trzech wartych zainteresowania przystanków – z tym, że dwa z nich są identyczne. Mowa tutaj o pokazywanych już na naszym profilu facebookowym podziemnych stacjach nowego miejskiego niby-metra. Można uznać, że infrastruktura przystanków PIAŚNICKA / RYNEK i PIAŚNICKA / KURLANDZKA jest całkiem skromna, ale przynajmniej tutaj miasto nie zbłaźniło się stosowaniem nieodpowiedniej nawierzchni peronowej – mamy duże jasne płytki urozmaicone ‘losowym’ ciemniejszym wzorem i zunifikowane ryflowane ‘pasy bezpieczeństwa’. Dodatkowo uświadczymy też na przystankach ładnego niebieskiego podświetlenia krawędzi peronu. Ławki są bardzo minimalistyczne (może w tym przypadku drewno z wyraźnie zarysowanymi miodowymi słojami nie jest zbyt szczęśliwie dobranym materiałem) – na wszystko to patrzy się z przyjemnością, a PKP mogłoby spojrzeć na te perony z pokorą i posypać głowy popiołem.




Przykro mi, ale upokorzę dworzec Poznań Główny jeszcze bardziej i może ten sąd będzie kontrowersyjny dla wielu z Was. Uważam bowiem, że nawet (również wizualnie wspomniany przez nas niedawno) przystanek tramwajowy przy ul. Fredry przegania pod względem estetyki i jakości wykonania nasz poczciwy kolejowy przybytek. W idealnym świecie bez wszechobecnej pod butem gumy do żucia czy innego rodzaju mazideł, przystanek wdzięczyłby się pod każdym kątem, ale świat idealny nie jest i czarne plamy i smugi psują trochę ogólny dobry odbiór tego projektu. Mamy KAMIENNĄ kostkę w dwóch kolorach – ułożoną dość finezyjnie, a na niej spoczywają meble miejskie wysokiej próby.


Na sam koniec zostawiam zdjęcia, opis i smutny nastrój estetyczny Dworca Głównego, wykończonego na najniższym chyba dopuszczalnym współcześnie poziomie według standardów polskiej kolei. Mamy orgię pozbruku i tandetnych kolorów małej architektury. Jeszcze do niedawna na miejscu srebrzystych koszy (tych samych co na Dworcu Letnim), znajdowały się ohydne czarne koksowniki – bo inaczej tego nazwać się nie da. Ale siermiężny blaszany design nie daje o sobie zapomnieć – wciąż natkniemy się na nowiutkie niebieskie kosze o niezwykle popularnym kształcie. Trzeba przyznać, że przynajmniej kolorystycznie pasują do ławek… Kontrast pomiędzy wnętrzem nowego dworca a jego peronami sprowadza do absurdu sam zamysł stawiania tej budowli. Powiem dobitnie – równie dobrze mógłbym przechadzać się w oczekiwaniu na pociąg po wyasfaltowanych w epoce gierkowskiej platformach widocznych wciąż po zachodniej stronie dworca. Nie byłoby wtedy nerwów i poczucia bezsilności wobec krótkowzroczności decydentów z różnych środowisk. Pozostałaby nadzieja. Nadzieja, że w przyszłości stanie tu dworzec piękny i spójny stylistycznie, nowy i w pełni elegancki. Przyszłość jednak chyba nadeszła zbyt szybko.


Niech przez efekt świeżości, po lekturze tego przydługiego wpisu, pozostaną Wam w pamięci te ostatnie zdjęcia, które powinny ‘boleć’ każdego poznaniaka - nie gódźmy się na byle jaki Poznań Główny.

Jędrzej Franek







4 komentarze:

  1. Nie złożyliśmy broni, pomimo wakacyjnego zastoju. Na pewno potrzebujemy wsparcia i zaangażowania nowych osób. Póki co zapraszam na profil facebookowy: www.facebook.com/jakipoznanglowny
    W przyszłym tygodniu planujemy spotkanie. Informacje zostaną zamieszczone na Facebooku. Zapraszam!
    Paweł Sowa

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety dworzec to funkcjonalny i estetyczny badziew. Szkoda, że powstaje w centrum Poznania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszamy na spotkanie organizacyjne w środę, 17 października br. o godz. 17.30 pod pręgierzem na Starym Rynku. Omawiamy dalsze działania w sprawie estetyki dworca.
    Strona do wydarzenia - info na facebooku:
    https://www.facebook.com/events/287626734687364/287627721353932/?notif_t=plan_mall_activity
    Pozdrawiam
    Paweł Sowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobno chcą zburzyć stary dworzec. Komu on przeszkadzał. Można było wyremontować tunel i dać na perony takie schody ruchome jak na pestce. Mielibyśmy dworzec z prawdziwego zdarzenia.

    OdpowiedzUsuń