Get the flash player here: http://www.adobe.com/flashplayer

wtorek, 16 października 2012

Wzorce z Bambergu.



Poznań już zawsze będzie kojarzony z Bambrami. Czasami w mowie potocznej są to skojarzenia nacechowane pejoratywnie ("Ty Bambrze!"), jednak w odniesieniu do mojej ostatniej wizyty w Bawarii, a konkretnie w odniesieniu do miasta Bamberg - w górnej Frankonii, chciałbym wysunąć tu pewną koncepcję możliwości wzorowania się na mieście i regionie, z którym Poznań wiąże kawał historii.

Bambrzy (Posener Bamberger), to osadnicy niemieccy pochodzący z wyżej wspomnianych okolic, którzy pierwszej połowie XVIII w. na zaproszenie władz naszego miasta osiedlili się m.in. w Luboniu, na Dębcu a w późniejszym okresie także na Ratajach czy Wildzie. Traktowani byli na preferencyjnych warunkach, lepiej niż rodzimi gospodarze. Stosunkowo szybko zasymilowali się z miejscową ludnością, zakładali mieszane rodziny i tym samym w żyłach wielu ze współczesnych poznaniaków i w ogóle mieszkańców Wielkopolski płynie bamberska krew. 

Wspominam o tym z tego względu na to, by zwrócić uwagę na pewną genetyczną wręcz łączność współczesnego Poznania i Bambergu, która mogłaby z korzyścią dla nas przejawiać się w jeszcze jednym szczególnym aspekcie. Aspekcie, jakże by inaczej, kulturalnym.

W Polsce w znakomitej większości przypadków pokutuje hermetyczne myślenie, że obiekty sakralne mogą służyć realizacji wybitnie monochromatycznej palety wydarzeń, przeżywaniu konkretnych emocji, pozostających w związku jedynie z religijnymi kategoriami duchowych uniesień. Nie chcę wyjść na heretyka, ale uważam, że jest to myślenie błędne, żeby nie powiedzieć szkodliwe.

Oswoiliśmy się ze sztuką (także współczesną) w przestrzeni publicznej, nie tylko ona nam nie wadzi, ale jej poszukujemy, domagamy się jej, gdyż przez swoją egalitarność podnosi ona walory estetyczne tej przestrzeni, ale też niejako kreuje ją od nowa, wokół siebie na zupełnie innym poziomie.


W katolickiej Katedrze św. Piotra i św. Jerzego w Bambergu miałem przyjemność uczestniczyć w niezwykle subtelnej, ale też intensywnej wystawie sztuki współczesnej. Miałem wrażenie, że nikogo ten dialog świecko - sakralny nie dziwi i nie szokuje (choć ja byłem dość zaskoczony, ale bardzo pozytywnie). Uznałem za sporą odwagę coś, co przecież nie wymaga jej wcale, bo nie jest to w żadnym wypadku nic zdrożnego, jak sobie uświadomiłem - konieczne jest jedynie elastyczne i przyjazne podejście do obustronnych korzyści dwóch biegów sztuki i duchowości.

Z jednej strony słynny, bezcenny romański Jeździec z Bambergu a z drugiej nowoczesna w formie instalacja, która dopiero na drugi rzut oka przestaje być eklektycznym żyrandolem, a staje się płonącą czupryną latającego elfa (sic!). Czasem dzieł na wspomnianej wystawie trzeba było dobrze poszukać w przepastnym wnętrzu Bamberger Dom, ale to wskazuje tylko na to, jak doskonale wpisały się w tematycznie i epokowo kontrastową przestrzeń. Korzyści są obustronne - sztuka nowoczesna zyskuje przestrzeń, staje się częścią czegoś większego, powszechniejszy jest też jej odbiór - spełniana jest jej podstawowa funkcja, czyli skłanianie do pogłębionej refleksji przez docieranie do zróżnicowanej widowni. Stare dudniące echem przeszłości wnętrza również wiele zyskują, podobnie jak zgromadzone w nich rzeźby, instrumenty - ulegają ożywieniu, nowego blasku nabiera również historia tych miejsc.





Uważam, że taki eklektyzm sztuki i duchowości to swoiste perpetuum mobile - prawdziwy głos przyszłości, szansa na zachęcenie ludzi do odwiedzania miejsc o przebogatej historii i możliwość wplecenia w tę historię żywiołu magiczności, rozświetlanie i odkurzanie poprzez dialog epok.

Wiecie już o co mi chodzi? Mamy piękne miejsca w Poznania, w których widać wręcz strach przed wszystkim co nowe - nowe jest równoznaczne ze złym. W szczególności zwróciłbym właśnie uwagę na obiekty sakralne, gdyż to w nich drzemie największy potencjał platformy uduchowienia każdej sztuki. Bez względu na to czy odbiorca wyznaje jakąkolwiek religię, miejsca takie jak poznańska Fara czy Katedra na Ostrowie Tumskim w każdym wzbudzają pewien dreszczyk uniesienia - przeżycia duchowe mogą, choć wcale nie muszą być związane z konkretną religią. Zauważono to we wspaniały i nieszkodliwy dla nikogo sposób w Bambergu, bardzo poznańskim mieście - może pora na nas?


Jędrzej Franek



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz