Get the flash player here: http://www.adobe.com/flashplayer

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Tendencje urbanistyczne: małe perły architektury trzymają się z dala od centrum Poznania


Trudno zakwalifikować jednoznacznie negatywnie obecne trendy architektoniczne obowiązujące w centrum naszego miasta. Wypierane są małe, aczkolwiek świetne jakościowo projekty, a uparcie lansowane są duże realizacje. Klimat przestrzenny Poznania powinny tworzyć nie molochy tylko projekty mniejsze.

Siłą rzeczy Kupiec Poznański, Stary Browar, nowy budynek Biblioteki Raczyńskich lub Galeria MM (planowane otwarcie jesienią) to budynki monokulturowe. Muszą (choć w latach 90. chyba panowały w Polsce inne wzorce) mieć jednolitą strukturę i wyglądać spójnie, zabierają tym samym przestrzeń małym budynkom oferując ponadto mało urozmaicone funkcje handlowo-biurowe. Wyjątkiem w tej kwestii jest Stary Browar z orientacją częściowo kulturalną, ale w tym wpisie wolalbym skupić się na zagadnienieniu samej formy.

W ostatnich latach poprawia się wzornictwo w centrum Poznania, albo raczej jego jakość ma charakter sinusoidy 
o obniżającej się amplitudzie pomiędzy realizacjami najlepszymi i najgorszymi. Kupiec Poznański straszy na Placu Wiosny Ludów, proponując ciężkie docieplane zabrudzone mury poprzekłuwane gdzieniegdzie otworami strzelniczymi czyt. oknami, lub większymi szklanymi taflami wykończonymi metalowymi listwami, wszystko to zwieńczone jest szkaradnymi daszkami. Nie można być tolerancyjnym w stosunku do takiej architektury, nie trafiają do mnie argumenty, że budynek ma swoje lata i tak budowało się w Polsce 10 - 12 lat temu. Po pierwsze nie zasłaniajmy się Polską, bo to Polska a właściwie Marek Leykam stworzył takie koncepcje jak ponadczasowy Okrąglak, już ponad 50 lat temu, a mozliwości jakie niosą ze sobą stal i beton tylko się zwiększyły. Tak czy siak mamy w centrum Poznania coś co wygląda jak austriackie rodzinne spa z końca ubiegłego wieku. I to nie jest komplement.

Z gigantami bywa też lepiej. Mamy Stary Browar, który otrzymał dwie nagrody ICSC (International Council of Shopping Centers), rokującą ale trochę zbyt przytłaczajacą bryłę Galerii MM (szkoda, że zmarnowano nieco koncepcję przeszklonego przestrzału pomiędzy al. Marcinkowskiego a ul. Święty Marcin.). Interesującą panoramę tworzy klasyczna Główna Biblioteka Raczyńskich ze swoim nowym ogromnym skrzydłem. Szkło i beton w rozsądnych, nowoczesnych i eleganckich proporcjach, ale wszystko w wielkiej skali.

To jest wlaśnie problem centrum: ogromne, przytłaczające formy. Przytłaczające po 'europejsku', czyli w poziomie. Jestem entuzjastą drapaczy chmur, bo to w ich przypadku mamy do czynienia z korzyścią skali, widoczna z daleka imponująca bryła, możliwość pokazania finezji konstrukcji. Jednym słowem, prawdziwe urbanistyczne symbole rosną w górę nie starzejąc się, a wielkie budowle poziome skazane są na 'obrastanie w tłuszcz' minimalizując możliwości aranżacji przestrzeni wokół nich.

Są jednak budynki w Poznaniu, które nikomu nic nie zabierają, wciskają się w najmniejsze szczeliny i czają się czasem nieco na uboczu. Nie są wielkie, bo nie muszą. Są tylko na tyle duże, by istnieć i nie zabierać przestrzeni życiowej ludziom i miejsca dla swoich architektonicznych towarzyszy. Wybrałem jak dotąd dwa, i ich dossier przedstawię 
w osobnych wpisach, tutaj już zmierzając do konkluzji i ogłoszenia zwycięzców.

Jet Office przy ul. Piątkowskiej i Rezerwat Archeologiczny Muzeum Archeologicznego na Ostrowie Tumskim. Kojarzycie? Nie szkodzi, że nie. budynki te na pewno nie znikną z mapy pereł architektonicznych naszego miasta, 
a wierzę wręcz, że szybko pojawią sie im konkurenci. Wpisują się w postulowany przeze mnie trend wypierania 'małego i pięknego' z dala od centrum, gdyż nie są to budynki o dużej kubaturze. Są od siebie zupełnie różne i piękne 
w całkiem odmienny sposób. Są realizacjami świeżymi i prezentują się świeżo. Ich forma jest bardzo dopracowana 
i nie zmarnowana przez użyte materiały. Cieszy ogromnie to, że przynajmniej jeden z tych budynków jest obiektem 
o przeznaczeniu kulturalnym. Archeologia wcale nie musi kojarzyć się z wykopaliskową architekturą i w przypadku Rezerwatu firma Toya Design to udowodniła.

Rezerwat Archeologiczny fot. Anna Sędalska

Jet Office fot. Anna Gregorczyk

Małe projekty muszą uciekać bo w centrum nie ma dla nich miejsca. W centrum, ze względu na estetykę 
i ekonomikę przestrzeni, będę lansował usilnie ideę budynków wysokich, ale też szczupłych, strzelistych zamiast rozłożystych. Szkoda, że nie ma miejsca na budynek klasy Jet Office przy ul. Połwiejskiej, projekty DePtak 2, mającego powstać na obenym gruzowisku przed szpitalem im. Krysiewicza są coraz bardziej obcinane i trywializowane, równając bardziej jakością do Kupca Poznańskiego.

Czy wszystko jest zatem źle? Nie. Złe jest to, że nowoczesnego małego piękna jest tak niewiele w centrum, dobre natomiast to, że pojawia się ono tam gdzie nikt siętego nie spodziewa, przywracając lub w ogóle powołując do życia pewne okolice.

J.

1 komentarz: