Get the flash player here: http://www.adobe.com/flashplayer

czwartek, 28 lutego 2013

Wolny Strzelec - Opera romantycznego lasu


Pewnie sam Carl Maria Von Weber nie spodziewał się ogromu zainteresowania swoją sztuką już wśród mu współczesnych, ponoć na ulicach największych miast europejskich zwłaszcza w Berlinie, dało się słyszeć płynące arie z Wolnego Strzelca. Trudno dyskutować z kulturową wartością dzieła w optyce całego narodu niemieckiego i powszechnej, samoodradzającej się ludycznej fascynacji.

Dziś ciężar popularnej rozrywki jest zupełnie inny i zjawiska dawne wydają nam się całkowicie obce, lecz nikomu obca nie powinna pozostawać wybitna opera romantyzmu niemieckiego, która przecież już niedługo obchodzić będzie swoje dwusetne urodziny.

Język niemiecki jest niełatwy dla opery, wielu krytyków minionych epok wzdrygało się na samo brzmienie arii i recytatywów, zarzucając im jak i samej kompozycji instrumentalnej zbyt małą wiotkość i nielotność - były ponoć ciemne i usztywnione. W każdym jednak czasie głos krytyczny musi rządzić się swoimi prawami. Uznając jednak dziś, że kompozycja dzieła jest najzwyczajniej powszechnie uważana za spektakularną, zrównoważoną o ogromnej dawce dramaturgii, możemy przejść do właściwego omawiania spektaklu.


Symbolika, uniwersalne przesłanie, którego odkrywanie sprawia ogromną radość - wszystko to wyziera spod kapitalnej interpretacji wizualnej. Duże pochwały należą się osobom odpowiedzialnym za warstwę inscenizacyjną poznańskiego spektaklu (dekoracje: Waldemar Zawodziński, kostiumy: Maria Balcerek, ruch sceniczny: Sławomir Woźniak), który nie jest zbyt często wystawiany na deskach Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki. Nie można oczywiście zapomnieć o superwizyjnej roli reżyserki Marii Sartovej. Udało się stworzyć powiązane w sposób nieoczywisty światy mroku i beztroski. Świat damski zdaje się być wieczną zabawą, utarczkami słownymi, przetykanymi tylko zagadkowością i ukrytą symboliką prozaicznych przedmiotów i zdarzeń. Doskonale skonstruowane libretto łączy go ze światem męskiej wiecznej walki o przetrwanie i zwycięstwo za wszelką cenę. Wolny Strzelec to... Diabeł pod pierzyną. Nie tylko biorąc pod uwagę wersy Johanna Friedricha Kinda, ale przede wszystkim trzymającą zawsze w napięciu muzykę, atakującą dodatkowo jakby perypetie postaci.

Na scenie znów moje ulubienice - Magdalena Nowacka jako Agata i Barbara Gutaj jako Anusia. Od Wesela Figara nie straciły panie nic ze swojej formy i wciąż zachwycają. Dają się poznać od swojej najlepszej strony w krzyżowym ogniu pieśni (Und ob die Wolke sie verhülle / Einst träumte meiner sel'gen Base). 


Zadośćuczynieniem pełnym za niedosyt podczas ostatniej mojej wizyty w Operze były jednak wydarzeniea drugiego i trzeciego aktu, kiedy najwyraźniej zademonstrowano w sposób niezwykle wysmakowany część technicznego arsenału Teatru Wielkiego. Koncepcja wizualna spotkania dwóch głównych bohaterów męskich Maxa (Michał Marzec) i Kaspra (Rafał Korpik) w Wilczym Jarze (der Wolfschlucht) z diabłem Samielem przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Wideokroniki z całego świata operowego dostarczają często dość groteskowego, operetkowego bardziej obrazu tych scen, tymczasem podniosłość i intertekstualne zabiegi inscenizacyjne w tym ujęciu przesycone są niesamowitością z najwyższej półki. Samiel, tutaj grany przez świetnego Tomasza Raczkiewicza zdobył ogromne uznanie publiczności. Jestem pod wielkim wrażeniem tej charakteryzacji, przywodzącej nieco na myśl nie tylko romantyczne legendy, ale i opiewającej w pewnym sensie słynny, mechaniczny niemiecki... Ekspresjonizm. 



Niezwykłe są też sceny zbiorowe, nie tylko śpiewane, ale też te pozornie martwe... Znów dojrzymy przejmujące wpływy konceptu inscenizacji. 

Wolny Strzelec, to Opera Lasu i człowieka w lesie, który próbuje uzyskać pozorną kontrolę własnego losu, walcząc z nim, wdając się w konszachty, w końcu zdając sobie sprawę ze swojej śmiertelności i wagi miłości oraz odkupienia.

Wspaniały spektakl, który polecić mogę każdemu, zwłaszcza tym, którzy dopiero zaczynają przygodę z operą i nie chcą się zmęczyć lub zrazić. Oczy i uszy będą niezmiernie zadowolone - gwarantuję.

Jędrzej Franek


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz