Get the flash player here: http://www.adobe.com/flashplayer

czwartek, 3 października 2013

Artysta w laboratorium rzeczywistości. Wystawa „Rzeczy wspólne” w Art Stations Foundations.

fot. Anna Kubicka

Po raz pierwszy od dłuższego czasu wybrałam się na wystawę bez jakiegokolwiek wyobrażenia na jej temat, co po części spowodowane było tym, że pojawiłam się w galerii trochę przy okazji. Oczywiście słyszałam, że kluczem jest tu odwołanie do twórczości Georgesa Pereca, którą na polskim gruncie postanowiło ostatnio z powodzeniem odświeżyć i przybliżyć nowym czytelnikom wydawnictwo Lokator (na marginesie – ascetyczna identyfikacja graficzna serii doskonale wpisuje się w klimat poznańskiej wystawy). Jeżeli nie wiecie jeszcze czym smakuje pisarstwo Pereca to serdecznie polecam Wam zacząć przygodę z francuskim pisarzem, urodzonym w rodzinie polskich Żydów, od dwóch krótkich, prozatorskich utworów Człowiek, który śpi i Rzeczy – historia z lat sześćdziesiątych.

Pomimo tego, że Pereca cenię początkowo postanowiłam nie sugerować się indywidualnymi  wrażeniami z lektury. Nie zapoznałam się także z materiałami prasowymi na temat samej ekspozycji i nie miałam pojęcia, że powstała ona we współpracy Art Stations Foundation z Galerią Stereo, która opuściła Poznań i od września działa na Żelaznej w Warszawie. Jeden rzut oka na aranżację i prace zgromadzone na poziomie 0 wystarczył, żeby pomyśleć właśnie o Stereo. Z kolei znamienny tytuł, wskazujący na zagadnienie uniwersalności niektórych stanów doświadczania przez ludzi rzeczywistości, dotyczy także samych dzieł sztuki, które na co dzień rozproszone w różnych kolekcjach na czas trwania wystawy znalazły się w jednym miejscu właśnie w przestrzeni galerii.

fot. Anna Kubicka

Z Pereca, a dokładniej ze zbioru Urodziłem się. Eseje, wyciągnięto kluczowe kategorie, które miałyby w jakiś sposób stanowić komentarz, czy raczej swego rodzaju instrukcję obsługi dzieł. Poszukiwanie niezwykłości zawartej w takich stanach jak banalność, codzienność czy zwyczajność zdeterminowało nie tylko medium, ale do pewnego stopnia także i treść. Przypadkowo uchwycone szmery i powidoki, czy wręcz dosłowny rozkład przedmiotów na pojedyncze moduły stanowią warsztat badawczy artystów poddających refleksji doświadczenie rzeczywistości. Z powodzeniem można zaobserwować to w pracach Wojciecha Bąkowskiego – zwłaszcza w Wyświetlaniu widzenia będącego po prostu projekcją procesu widzenia, video-realizacjach Igora Krenza dokumentujących proste stany pojawiania się i znikania przedmiotów lub w obiekcie „Nie za daleko” Gizeli Mickiewicz. Ta ostatnia praca, czyli taboret rozmontowany i złożony na nowo z uwzględnieniem szczelin, pozwalających wniknąć w istotę taboretowości, chyba najbardziej odzwierciedla ideę determinującą wystawę. Ideą tą jest, obecna w twórczości autora książki Życie – instrukcja obsługi, procedura polegająca fragmentacji doświadczenia codzienności i konstruowanie go na nowo w sposób zaskakujący i podważający banalność. Tym, samym przestrzeń galerii stała się rodzajem laboratorium, w którym na nowo usiłuje się wynaleźć codzienność. Nie do wszystkich dzieł znalazłam jednak klucz i niektóre cały czas stanowią dla mnie obszary nieodkryte (to taki zgrabny eufemizm, żeby nie powiedzieć, że ich po prostu nie zrozumiałam).

fot. Anna Kubicka

fot. Anna Kubicka

fot. Anna Kubicka

fot. Anna Kubicka

Nie mogłam się także powstrzymać przed porównaniem tej wystawy z dwiema poprzednimi jakie miały miejsce w ASF w tym roku. Zarówno Performer jak i Organizm uwodziły – każda na swój sposób i skłoniły mnie do kilkukrotnego odwiedzenia galerii z gotowością do reinterpretacji i ponownego odkrywania. „Rzeczy wspólne” przez połączenie ascezy formalnej z nieco sztucznie w mojej opinii rozbudowanym kontekstem literackim nie do końca mnie przekonały. A może po prostu zabrakło mi czasu na zrozumienie tej relacji, dlatego też chętnie pojawię się na najbliższym oprowadzeniu kuratorskim 19 października, które poprowadzi Michał Lasota, a które polecam i Wam. Wtedy mam nadzieję zdecyduję ostatecznie –  czy chodzić na wystawy sztuki współczesnej, czy może lepiej odpuścić i poczytać Pereca.

Monika Kaczmarek

________________

Z mojej strony jedynie mały komentarz. 
Mimo tego, że uczestniczyłem w oprowadzaniu kuratorskim przed wernisażem wystawy i również starałem się zbadać jej motywy, korzenie i odwołania, patrząc na Rzeczy wspólne zapewne bardziej laickim okiem niż Monika miałem z nimi problem. W moim odczuciu odbiorca pierwotny, nieprzygotowany celująco musi się borykać z całą gamą umowności, która oczywiście na różnych poziomach jest wyznacznikiem sztuki nowoczesnej, ale oczekując urzekającego formalnego bogactwa, na które byłem wystawiany w ostatnich miesiącach w przypadku poprzednich wystaw w Art Stations, tutaj podświadomie oczekiwałem jednak czegoś innego. Wysokokontekstowość działa tym razem na niekorzyść egalitarności, które charakteryzowały poprzednie wystawy. Może jednak to powinno nas skłonić do poddania się wielokrotnej ekspozycji na nią i przemeblowania swojego postrzegania podzwyczajności? Każdy sam musi odpowiedzieć sobie na to pytanie i odczuć Rzeczy wspólne na własnym ciele.

Jędrzej Franek

Wystawa „Rzeczy wspólne”, 20.09. – 31.12.2013, galeria Art Stations, Stary Browar, Poznań.

Oprowadzenie kuratorskie po wystawie 19. 10. Prowadzenie: Michał Lasota. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz