Get the flash player here: http://www.adobe.com/flashplayer

piątek, 14 września 2012

To żyje! Czyli MOVING IS LIVING w Galerii Art Stations




Działająca od 2004 roku Galeria Art Stations od wczoraj gości prace naprawdę utalentowanych i pomysłowych artystów, 
w ramach wystawy o tytule MOVING IS LIVING. Truizm – tak się wydaje, ale to prozaiczne twierdzenie może stać się motorem powstania wielu interesujących dzieł sztuki nowoczesnej. 

Najważniejszym podziałem zagadnienia, na który się pokuszę, jest według mnie rozdział na ruch intencjonalny, który choć zbadany wciąż stanowi dla nas pewną tajemnicę i na ruch nieświadomy, samorzutny, którego przebieg i konsekwencje są trudne do przewidzenia a wynika to ze zmienności nieprzetworzonej całkowicie przez człowieka natury.

Ruch rozumieć można na wielu płaszczyznach i przynajmniej trzy możliwe do wykrystalizowania ścieżki rozumienia ruchu są przedstawione w ramach wystawy. W skrócie - po pierwsze, ruch jako zjawisko mechaniczne i materia dociekań naukowców, rozumiana jako czysto fizyczne zjawisko.

Po drugie człowiek jako obserwator ruchu, skazany na własne niedoskonałe sensory i szumy w „komunikacji” wzrokowej. Wreszcie po trzecie, na szczycie Galerii Art Stations zauważymy (przynajmniej ja to tak rozumiem) ruch nieintencjonalny, nieświadomy, ruch sam w sobie odbywający się poza ludzkim nakazem. Zwłaszcza natura jako twórca sztuki jest tematem wdzięcznym do metaforycznych i metafizycznych rozważań, gdyż jak zrozumieć chaos Świata zewnętrznego, dążącego do rozkładu, rozbicia na partykularne cząsteczki, poprzez twór, który staje się udziałem tego świata – Świata bez człowieka.

Powracając na ziemię…

Nie ma sensu opisywanie każdego dzieła z osobna, gdyż każdemu spodoba (lub nie) się coś innego. Poza tym byłoby to 
w pewnym sensie działanie na szkodę wystawy – niech każdy zapozna się z nią na żywo, by być pewnym czy taka forma sztuki interesuje go naprawdę, czy też zupełnie jej nie uznaje.
Nie powiem o sobie, że mi się nie podobało, bo byłem pod wrażeniem zarówno większości prac jak i stworzonej z myślą o ich odbiorze atmosferze (pomijając już nawet bardzo miłą formułę wernisażu), ale jestem w stanie zrozumieć miłośników sztuki tradycyjnej, w dowolnym tego słowa znaczeniu. Dla mnie było mało! Cenię sobie minimalizm, ale jestem chyba przede wszystkim zachłannym wzrokowcem (choć nie tylko), i liczyłem na jeszcze większą ekspozycję. Rozumiem, że ta sztuka, zwłaszcza zmienna w przestrzeni, wymaga więcej miejsca, ale dobrze kiedy pozytywne chwile trwają dłużej. Zabrakło mi nieco, świetnych przecież, prac Sebastiana Hempela – poczynając od Säule mit indifferenter Form, a na czymś obszernym i bardzo interaktywnym skończywszy, czyli ElektrischesGefühl. Potraktujmy to jako szansę na reedycję wystawy;)

Dodam jeszcze, że szczególnie spodobało mi się dzieło... Nieruchome. Pięknie wyeksponowana była bowiem praca Victora Vaserely'ego Bora Mi (mam nadzieję, że widać to na zdjęciach na naszym profilu facebookowym)

Słowo jeszcze krótkie o samej galerii: kto jeszcze się tam nie udał, niech zawita do Art Stations. Jestem wielbicielem starannej 
i konsekwentnej architektury – to właśnie w całym swoim ogromie (cecha, którą niekoniecznie pochwalam) cechuje Stary Browar, 
w tym tożsamą stylistycznie Galerię, której patronką jest Pani Grażyna Kulczyk.

Pozytywnie oceniam także zaprojektowany przez Honzę Zamojskiego katalog wystawy (zdjęcie okładki jako 'cover photo' tego wpisu) - fajne opisy i fotografie. Bardzo elegancki wyrób - choć może trochę zbyt kosztowny jak na studencką kieszeń.

Większość prac zgromadzonych na wystawie pochodzi ze zbiorów prywatnych właścicielki, a niektóre zostały udostępnione za uprzejmością artystów. Trochę żartem można dodać, że uczestnictwo w wernisażu było dla niektórych także szansą na zapoznanie się z ewentualnymi kolejnymi inwestycjami, gdyż w Art Stations pojawił się inny bardzo aktywny kolekcjoner – Wojciech Fibak.


Każdy chętny zdąży chyba obejrzeć wystawę MOVING IS LIVING – trwa ona bowiem do końca tego roku. Niektóre, nie mniej interesujące wystawy w Concordia Design mijają w porównaniu do tego często w mgnieniu oka – może nawet nie zauważone i nie docenione przez wszystkich, bo trwają ledwie tydzień. Wolę podejście Art Stations.


J.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz